Fragmenty i Cytaty



Cytaty z książki

„Debeściara” Ewy Pirce



Zawsze to samo… Mój stan emocjonalny przypominał rozdeptanego pomidora.


Wiedziałam, że mogę mieć problemy poprzez delikatne naciągnięcie prawdy w moim CV. No dobra, więcej w nim kłamstw niż w obietnicach wyborczych. Tak naprawdę prawdziwe w nim było tylko moje imię i nazwisko. No dajcie spokój, każdy przecież naciąga prawdę. Gdybym miała pisać, jak jest w rzeczywistości, nie zatrudniliby mnie nawet do zbierania liści jesienią.


– Moniko, nie liczy się wielkość.
– Julianie, tak myślą tylko faceci. – Wygięłam brwi w łuk, zerkając na niego wymownie.


– W porządku, Moniko, każdy czasami ma gorszy dzień. – Kąciki jego ust drgnęły niemal niezauważalnie.
– Tyle że ja mam go od urodzenia – mruknęłam pod nosem.


To nic, że mam chyba wstrząs mózgu, są rzeczy ważniejsze od zdrowia. Seks na przykład. Zwłaszcza z kimś takim jak on.


Do dziś dnia nie wiem, jak go określić, i wierzcie mi, opisać też się nie da. To tak, jakby ośmiornica i krab spłodzili dziecko, a potem to dziecko spłodziło kolejne z psem. Nie rozumiecie? Nic dziwnego, sama to ledwo ogarniam.


Oparłam głowę o chłodną ścianę, próbując popełnić mentalne samobójstwo, skacząc na główkę z mostu. Tylko, znając życie, trafiłabym na łajbę przewożącą śmieci.


– Kurde, nawet mój własny kot mnie nienawidzi. – Rzuciłam się zrezygnowana na łóżko, topiąc się w swojej beznadziejności. (...) Byłam prawie pewna, że zastanawiał się, jak przegryźć mi tętnicę, kiedy zasnę.


Moje szare komórki albo wyszły na spacer, albo właśnie sobie dogadzają.


Po fantastycznej nocy jaką spędziłam z nim w łóżku, łazience, kuchni, salonie, a nawet garderobie, obudziłam się obolała i zrelaksowana zarazem. Muszę powiedzieć wam w sekrecie, że facet jest jak królik z reklamy Duracella.


– Julku, mam uczulenie na plastik, a ona była cała sztuczna. – Rozłożyłam ręce z bezsilności.
– Nie przesadzasz? – Wbił we mnie wzrok, wsuwając dłonie do kieszeni swoich szytych na miarę spodni.
– Skąd! – Zaśmiałam się. – Ona to do swojego chirurga zwraca się już chyba „tatusiu”.


– Przepraszam – jęknął zmieszany. – Mam zespół Tourette’a, proszę się nie bać – wyjaśnił, spoglądając na mnie swoimi wyłupiastymi oczyma.
– Och – wyrwało mi się. – Już rozumiem – odparłam spokojniej, posyłając mu lekki uśmiech. – A jaki rodzaj muzyki gracie?


– Nie powinniśmy – szepnął, spoglądając z głodem na moje usta. – Twoja babcia jest na dole.
– Nie – usłyszeliśmy. – Jestem tu z wami. – Spojrzeliśmy z przerażeniem na stojącą w drzwiach postać.
Julian zeskoczył ze mnie, potykając się i upadając na podłogę.

– Ależ nie przerywajcie sobie z mojego powodu, ja jestem tylko widzem. – Uniosła ręce w obronnym geście. – Niczego nie dotknę.


My, kobiety, myślenie zmieniamy szybciej niż producentów kosmetycznych.


Pokaż facetowi, że działa na ciebie jego urok, to ci później będzie kazał kanapki przynosić albo herbatę robić, twierdząc, że nie smakuje mu ta, którą zrobił sobie sam.


Stanowię całkowite przeciwieństwo swoich rówieśniczek, które są przeważnie ustatkowane, ułożone i cholernie nudne. Za to ja jestem rozrywkową i zabawną osobą, za co niejednokrotnie mnie upominano. Większość ludzi zapomniała chyba co to żart i uśmiech. Wyglądają jak manekiny po dziesięciu latach stania w oknie salonu fryzjerskiego. Każdy z mojej wspaniałej rodziny, jak i grona pseudo przyjaciół, powtarzał od kilku już lat „dorośnij!".



 – Mówiłaś, że zamknęłaś drzwi… – Rzucił mi pełne pretensji spojrzenie.
– No bo zamknęłam – odparłam. – Nie mówiłeś, że ma być na klucz.


Już dawno pogodziłam się z tym, że umrę piękna i samotna.


– Liczy się przede wszystkim to, co masz wewnątrz – powiedział, uśmiechając się łagodnie.

– Masz na myśli flaki? – Skrzywiłam się, rzucając mu zniesmaczone spojrzenie. – Chcesz mi w jakiś pokręcony sposób powiedzieć, że potrzebujesz nerki?


Podeszłam do dużej, ciężkiej kotary i odsunęłam ją szybkim ruchem. Suszonka odwróciła się szybko i moim oczom ukazała się jedna z najkoszmarniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek widziałam.
– O matko i córko, moje oczy! – Zasłoniłam twarz rękoma.
– Nie widziałaś nigdy piersi? – syknęła, zaciągając zasłonę ponownie.
– Nie tak nisko – wyplułam, wbijając sobie palce w gałki oczne.


– Moim zadaniem jest sprawienie, aby poczuła się pani dziś wyjątkowa i piękna – bronił się, wyraźnie urażony moimi słowami.
– Uważa pan, że czuję się inaczej każdego dnia?